DEINSTYTUCJONALIZACJA – O CO TU ‘KAMAN’?

Deinstytucjonalizacja. Warto wiedzieć, że to pojęcie oznacza w Europie i Stanach coś zupełnie, diametralnie innego.

Deinstytucjonalizacja w Stanach

W Stanach, od lat 60-tych XX w. trwa proces likwidacji placówek dla pacjentów z zaburzeniami psychicznymi (chorobą dwubiegunową, schizofrenią, depresją i in.). Powód: cięcia budżetowe. W konsekwencji chorzy z zaburzeniami, odcięci od leków i wsparcia wykazują często zachowania aspołeczne, w wyniku czego lądują w zakładach karnych. W chwili obecnej (lata 2020) stanowią ok. 40% więźniów w Stanach (sic!). Jednym słowem, gdy są pod kuratelą instytucji, podlegają leczeniu, a gdy wychodzą na wolność – już nie. Tak wpadają w błędne koło wykroczeń i powrotów za kraty.

To właśnie amerykańska deinstytucjonalizacja – likwidacja placówek opłacanych z budżetu państwa (instytucji), która przynosi politykom wymierny zysk w oczach wyborców, ale los pojedynczego człowieka odsuwa na plan dalszy.

Deinstytucjonalizacja w Europie

Z kolei w Unii Europejskiej, po roku 2010 program deinstytucjonalizacji, przeciwnie niż w USA, stawia ludzi społecznie wykluczonych w centrum zainteresowania. Wspierają ich wolontariusze, stowarzyszenia, programy aktywizacji obywateli. Wszystko po to, by ich uniezależnić od systemu opieki społecznej. Kluczem jest tu pomoc ze strony konkretnych ludzi z lokalnego środowiska, a nie bezimiennej instytucji. Na to płyną rządowe pieniądze.

W Internecie ogromna ilość treści, zwłaszcza anglojęzycznej, dotyczy amerykańskiego rozumienia deinstytucjonalizacji. W tym artykule zajmiemy się tematem wyłącznie w znaczeniu europejskim.

Deinstytucjonalizacja – kogo dotyczy

Deinstytucjonalizacja jest programem dalekowzrocznym i osobocentrycznym, czyli skoncentrowanym na człowieku: jak pomóc tej konkretnej osobie, np. pani Wandzie bitej przez partnera, Kamilkowi z porażeniem mózgowym czy panu Władysławowi sypiającemu na działkach. Uwzględnia dramat rodziców wspomnianego Kamilka: „co się z nim stanie po naszej śmierci?”

Dla tych rodziców programy, szkoły, stowarzyszenia, które zbudują wokół młodego człowieka życzliwe, lokalne, uaktywniające go środowisko, to nadzieja na godne życie ich potomstwa, gdy oni sami odejdą.

Dla wspomnianego pana Władysława, deinstytucjonalizacja będzie polegała na udostępnieniu mu mieszkania socjalnego w pozarządowym, (ale wspieranym przez gminy) programie Housing First, dzięki czemu nie trafi on do noclegowni czy schroniska. Ten sam program jest dla pani Wandy, będącej osobą w ryzyku bezdomności.

Wróciwszy do normalności, pani Wanda i pan Władysław mogą wspierać wiedzą i doświadczeniem kolejne osoby.

Deinstytucjonalizacja – przywrócona podmiotowość człowieka

Deinstytucjonalizacja stawia sobie za cel podmiotowe traktowanie człowieka. Przywraca mu wolność, możliwość wyboru i decydowania o tym, co by wolał, z której opcji chciałby skorzystać. Wcześniej jako przedmiot, trybik w machinie instytucji, dostawał on pomoc po pokonaniu ścieżki procedur, był skazany na jedną opcję. Teraz, cytuję: „teraz, poza instytucją, wszystko szyje się pod niego. Człowiek znów zaczyna mieć wokół siebie ekosystem, który pozwala mu budować swoją autonomię, tworzyć relacje. Wyjęty z ram instytucji ma szansę stać się istotą wolną. Może zaprosić innych do swojej przestrzeni i poczuć się gospodarzem, a nie petentem. Może zaprosić innych do swojego świata, bo ten świat ma. Decydować znaczy być.” (cyt. z Konferencji, patrz źródła).

Deinstytucjonalizacja  – początki w Polsce, przeszkody na drodze

Proces deinstytucjonalizacji zaczął się urealniać w Polsce w 2020 r. Wtedy też przeprowadzono pogłębione wywiady z pracownikami pomocy społecznej. Byli oni zgodni, że taka zmiana podejścia byłaby w naszym kraju dużym wyzwaniem, walką z brakami finansowymi, nieprzystosowaniem prawnym, administracyjnym, a nawet mentalnym, zarówno społeczeństwa jak i samych beneficjentów programu.

By pozostać przez chwilę na naszym, Zamieszkanych, podwórku: w naszym kraju opieka systemowa nie obejmuje osób w ryzyku bezdomności, tym samym nie stosuje się profilaktyki ani aktywizacji tych osób. Nie ma też ujednoliconego i interdyscyplinarnego podejścia do tematu. Odpowiedzialne za rozwiązywanie problemu instytucje nie współpracują ze sobą, a ich działania są doraźne i polegają na akcjach ratowniczych. Zasada „jednego okienka pomocowego”, czyli koordynacja działań nie jest normą. Deinstytucjonalizacja ma wywrócić ten porządek do góry nogami.

Deinstytucjonalizacja służy społeczeństwu

Uczestniczący w badaniach pracownicy instytucji socjalnych w większości uważali, że pomoc traktowana „urzędowo” jest nieskuteczna, bo uzależnia. Jej biorcy przenoszą odpowiedzialność za siebie na instytucję. Nowe podejście redukuje koszty usług społecznych, bo:

  • uaktywnia rzesze ludzi działających z poczuciem misji;
  • ich rękami odnajduje potrzebujących, których kieruje bezbłędnie do celu, przez co zmniejsza czas i koszt pracy urzędów obsługujących nietrafione sprawy w okienku;
  • zmniejsza roszczeniowość osób społecznie wykluczonych (lub ich rodzin);
  • motywuje do zmian, bo przykłady tych, którzy się usamodzielnili, działają mobilizująco.

Streetworkerzy – forpoczta deinstytucjonalizacji

Forpocztą deinstytucjonalizacji są streetworkerzy, którzy pracują metodą outreach, czyli wychodzą, docierają, wynajdują osoby potrzebujące pomocy, a nie oczekują, że tamci sami się do nich zgłoszą. Niby są to pracownicy socjalni, ale pracują w ramach organizacji pozarządowych, są spoza systemu. Na dalszym etapie, praca streetworkerów polega na budowaniu relacji z wykluczonymi społecznie, w ich lokalnym środowisku. Potem współpracę z tymi osobami przejmują od streetworkerów odpowiednie organizacje, stowarzyszenia i fundacje.

Deinstytucjonalizacja to podejście jakościowe

Deinstytucjonalizacja polega na pomocy nieformalnej, „skrojonej na miarę”. Promuje podejście indywidualne: człowiek – człowiek. Działa jakościowo, a przez to w mniejszej (lokalnej) skali.

Deinstytucjonalizacja – wędka, a nie ryba

Deinstytucjonalizacja jest pomyślana jako model całożyciowy. Wprowadza znaczącą zmianę systemową i myśleniową, przechodząc z działań opiekuńczych do pomocowych. Jednym słowem oferuje „wędkę, a nie rybę”. Opieka (ryba) usprawiedliwia niemoc, podczas gdy pomoc (wędka) mobilizuje do działania.

Tu człowiek jest w centrum myślenia, a nie jego bezdomność, niepełnosprawność czy zaburzenia psychiczne.

Pisząc ten tekst korzystaliśmy z następujących źródeł: raport „Bezdomność. Raport z Pedagogicznych Badań Jakościowych” 2022, UMK Toruń, artykuł „Znaczenie streetworkingu w systemie pomocy społecznej” 2018, UMK Toruń, zapis konferencji „Model Kręgów Wsparcia – Kierunek Deinstytucjonalizacja w Senacie RP”, III. 2024r., materiał „Ogólnoeuropejskie wytyczne dotyczące przejścia od opieki instytucjonalnej do opieki świadczonej na poziomie lokalnych społeczności”, vlog ProfPash

Dziękujemy i Pozdrawiamy!

Fundacja Zamieszkani

logo

Odwiedź też nasze profile w mediach społecznościowych

Facebook | Instagram | LinkedIn | YouTube

Dodaj komentarz